Na początku był hałas....
Szczerze?
...to nie wiem jak do tego doszło.
W CV sobie napisałem, że mnie humor przy zdrowych zmysłach trzyma. Ostatnio jakby wzrok mi się pogorszył, może poważniej w życiu się zrobiło, ale przynajmniej pozwala mi ten humor nie zwariować. To też w sumie nie udowodnione. Smuteczek, chyba czułbym się raźniej mając jednak jakiś papier, że wariatem nie jestem.
Z humorem i stytystyką
Jest więc humor moim podstawowym orężem w walce z wiatrakami rzeczywistości ale mam też drugi oręż - statystykę.
"Humor i statystyka w jednym stali domu", więc są one sobie razem, ten humor z tą statystyką i śmiało mogę napisać o tej historii, że są to niezłe jaja, które nieczęsto się trafiają...
Jak nieczęsto? Bardzo nieczęsto. Dokładniej wcale. Nawet statystyka nie musiała być bardzo zaawansowana. Po prostu w tym kraju nie udało się to nigdy nikomu. Tylko nam. Po raz pierwszy. Im jako ekipie. Mi jako nauczycielowi.
Zespół
Stało się tak, że powoli tworząca się grupa muzycznych amatorów stała się grupą bębnowych entuzjastów i jest pierwszym wywodzącym się ze szkoły i ze szkołą związanym bębniarskim zespołem, który jest tak liczny i gra tak zaawansowane rytmiczne przebiegi.
Zespołem, który powstawał od zupełnych podstaw, który tworzą ludzie, nie mający przed naszym spotkaniem nic do czynienia z muzyką, którzy bębna w łapie nie trzymali.
Koncert
Właśnie zagraliśmy nasz pierwszy koncert. Trwał godzinę a większość z tego czasu były to aranżacje - nauczone na pamięć przebiegi. Godzinę repertuaru!
Gdyby mi ktoś kilka lat temu powiedział, że tak się to potoczy to bardzo poprawiłby mi nastrój, śmiałbym się długo i głośno. Teraz już niestety sytuacja się pogorszyła, bo nie ma się z czego śmiać, to się naprawdę stało, można tylko uśmiechać się z zadowoleniem i satysfakcją.
Jest pięknie
Jestem bardzo dumny, że wytrwali, że ciągle się trzymają razem, że chcą, że się starają.
Muzyka afrykańska, dla nas tutaj, jest trudnym przedmiotem do uczenia się. Zazwyczaj do następnych klas przechodzą jednostki, a jak ktoś się coś więcej nauczy to okazuje się, że został już dawno sam, bo mu wszyscy klasowi koledzy i koleżanki poodpadali. Potem tacy opuszczeni przez towarzyszy grajkowie błąkać się muszą po kraju w poszukiwaniu kogoś z kim można coś więcej pograć.
Nie tym razem! Jest nas już ponad 25 osób w jednej grupie i wcale nie zanosi się na to, że czai się na nas jakiś gwałtowny skurcz. Kurczenia się tej grupy nie przewiduję, wręcz odwrotnie!
No i zadziało się tak, że mamy coraz mocniejszą sekcję basową, co samo w sobie jest przepotężnym wyczynem, bo zazwyczaj osoby zaczynające grać na djembe długo raczą dunduny co najwyżej obojętną tolerancją. A teraz nagle lub mniej nagle mamy odwrót o 180 stopni i na warsztaty dundunowe mamy więcej chętnych niż salony zmieścić są w stanie.
Jest wspaniale. Rok 2024 zapowiada się przednio.